piątek, 29 marca 2013

Rozdział I

„Cierpliwość jest codzienną formą miłości”

    Początek sierpnia. Promienie słoneczne rozgrzewały ludzi przechodzących się ulicami Dortmundu. Majka błądziła uliczkami szukając jakiegoś punktu informacyjnego w którym mogła by zapytać o drogę albo kupić mapę. Po jakimś czasie w końcu jej się udało. Kupiła mapę po czym usiadła na pobliskiej ławce obracając w kółko i próbując się w niej jakoś odnaleźć. W tym samym czasie skończył się trening piłkarzy Borussii Dortmund. Kuba szybko zwiał z szatni pod pretekstem załatwienia czegoś na mieście, Lewy postanowił zostać dłużej i potrenować. Piszczek wracał do domu sam. Założył słuchawki, ruszył w stronę domu. Mieszkał nie daleko ośrodka więc droga zajmowała mu zazwyczaj jakieś 20 minut. Zawsze wracali we trójkę, razem z Kubą i Lewym wtedy całą drogę wygłupiali się i żartowali, jednak dziś wracał sam przez co ogarnęły go przeróżne myśli. Myślał o swojej żonie, która zostawiła go i wyjechała. Nadal ją kochał albo tak mu się wydawało, skrzywdziła go więc sam nie wiedział czy silniejsza jest jego miłość czy nienawiść. Na początku byli bardzo szczęśliwi ,Łukasz nie widział świata poza swoją żoną jednak ona wszystko zniszczyła, zostawiła go ze złamanym sercem oraz ze wspomnieniami których nigdy się nie pozbył… Jego rozmyślanie przerwał porywisty wiat, który zerwał się w przeciągu kilku sekund. Rozglądnął się wokół szukając słońca które jeszcze chwilę temu świeciło prosto w oczy a które teraz było schowane za chmurami. Piszczek przyspieszył kroku, zrobiło się chłodno więc chciał wyciągnąć z torby bluzę jednak w tym momencie oberwał w twarz jakaś gazetą a dokładniej -
mapą Dortmundu, zirytowany ściągnął ją z twarzy i przeklął w myślach, a przed sobą zobaczył śliczną blondynkę, średniego wzrostu z przepraszającą miną.  
-Przepraszam, to chyba moje – odezwała się nieśmiało Majka, wskazując palcem na potarganą mapę.  
-No proszę, nie myślałem że spotkam tu kiedyś Polkę.  
-Dlaczego Cię to tak dziwi ? – I w ogóle skąd wiesz że jestem Polką ?
-Niemki nie są tak pyskate no i  ładne a przede wszystkim nie mówią po Polsku.- uśmiechnął się.
-Oddasz mi moją mapę ? chciałabym w końcu znaleźć to czego szukam- powiedziała poirytowana Majka. Była zła i zmęczona chciała jak najszybciej znaleźć się w ośrodku a potem poszukać miejsca w którym mogła by spędzić noc.  
-A czego szukasz ? może będę w stanie pomóc bo raczej z mapy pożytku już nie będzie – zaśmiał się wskazując pomiętą mapę.
-Ośrodek Szkoleniowy Piłkarzy … – nie skończyła mówić gdy przerwał jej podekscytowany Piszczek.  
-O proszę, masz szczęście, lepiej trafić nie mogłaś. To nie daleko stąd , mogę cię zaprowadzić. -Nie trzeba, powiedz mi tylko gdzie to jest. Łukasz dokładnie wytłumaczył dziewczynie drogę do ośrodka dzięki temu powinna tam trafić dość szybko co było dla niej zbawieniem ponieważ była już mocno spóźniona.
-Dziękuje-uśmiechnęła się Maja  
-Polecam się na przyszłość - szczerzył się Piszczek.  – Mogę wiedzieć jak masz na imię ?  
-Maja.  
-A ja Łukasz.
-Taa wiem , muszę lecieć jeszcze raz dziękuje za pokazanie drogi.-dziewczyna się uśmiechnęła po czym wyminęła chłopaka.
-Do zobaczenia , mam nadzieję.  
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła w drogę.Po około 10 minutach była na miejscu, weszła do ośrodka rozglądając się za jakimś pomieszczeniem biurowym jednak nie znalazła niczego podobnego. Nagle z korytarza wyłonił się Robert Lewandowski, od razu zauważył blondynkę a ponieważ nie widział jej nigdy wcześniej postanowił zapytać co tutaj robi.  
-Szukasz czegoś? - zapytał Majka odwróciła się w jego stronę z lekkim oburzeniem.  
-No proszę, drugi piłkarz dzisiejszego dnia, ja to mam szczęście - zirytowała się. 
-Szukam jakiegoś sekretariatu czy czegoś podobnego o ile takie coś tutaj w ogóle istnieje.- powiedziała to rozglądając się. Lewy się zaśmiał, co sprawiło grymas na twarzy dziewczyny. -Na końcu korytarza jest winda którą pojedziesz na drugie piętro a tam znajdują się wszystkie pomieszczenia biurowe, poradzisz sobie ?-powiedział z troską Lewy.  
-O jakiś ty miły, dziękuje  co ja bym bez ciebie zrobiła i tak poradzę sobie - przewróciła oczami i wyminęła Lewego ze złością.  
-Uratowałem cię, może należy mi się jakieś podziękowanie. -usłyszała za plecami.  
-Będę twoim psychologiem jeszcze zdążę ci podziękować nie musisz się o to martwić- powiedziała nie odwracając się nawet w stronę piłkarza. Po chwili siedziała już w biurze swojego nowego szefa tłumacząc swoje spóźnienie totalnym brakiem orientacji w terenie. Szef okazał się bardzo wyrozumiały, dzięki czemu Majka odetchnęła z ulgą. Została zapoznana z warunkami swojej nowej pracy, godzinami pracy oraz wszystkim czym będzie się zajmować. Dochodziła godzina 18, gdy Majka z teczką zawierającą wszystkie niezbędne informacje o piłkarzach Borussii opuściła ośrodek. Nie miała pojęcie dokąd pójść. Właściciel mieszkania które miała wynająć zadzwonił do niej mówiąc że jednak nie wynajmie swojego mieszkania. Majka była załamana, postanowiła pójść do parku i pomyśleć nad tym co powinna zrobić w tej sytuacji.Usiadła na ławce w pobliskim parku była bezsilna, nie przychodził jej do głowy żaden sensowny pomysł. Podkuliła nogi ponieważ było już dość chłodno, postanowiła przejrzeć zawartość swojej teczki.

Łukasz znudzony ciągłym oglądaniem telewizji postanowił pójść na wieczorny spacer.Ubrał buty oraz bluzę a na uszy założył swoje ulubione słuchawki po czym wyszedł z domu zamykając drzwi na klucz.Tym razem nie myślał o swojej żonie, jego myśli skupione były na Majce, dziewczynie którą poznał parę godzin wcześniej i która całkowicie zawładnęła jego myślami.Nie mógł zapomnieć jej uśmiechu, myślał o tym że chciałby ją jeszcze kiedyś zobaczyć i właśnie w tym momencie szczęście się do niego uśmiechnęło,zobaczył siedzącą na ławce blondynkę od razu ja rozpoznał i szybko ruszył w jej stronę.
-Co tutaj robisz ? – spytał zdziwiony i usiadł obok niej zdejmując słuchawki. Przestraszona Majka szybko schowała kartkę którą czytała- była to karta informacyjna właśnie Łukasza Piszczka.Zainteresował ją podczas ich przypadkowego spotkania i to o nim pierwsze chciała się wszystkiego dowiedzieć.  
-Przestraszyłeś mnie – spojrzała na niego - Siedzę jak byś nie zauważył  
-To widzę, ale czy nie powinnaś być teraz w domu ?- spytał zdziwiony.
-Owszem , tylko problem w tym że ja go nie mam.-Majka wpatrywała się w ziemię nie chcąc patrzeć w stronę Łukasza.
-Jak to możliwe ?  
Dziewczyna opowiedziała o tym jak właściciel mieszkania które miała wynajmować zrezygnował w ostatniej chwili z wynajmu. Nie wiedziała dlaczego to wszystko mu opowiedziała przecież nawet go nie znała, wiedziała o nim tylko to co zdążyła przeczytać zanim się pojawił. Jednak nie przeszkadzało jej to, potrzebowała kogoś z kimś mogłaby pogadać.Piszczek od razu wpadł na super pomysł po czym podał jej propozycję nie do odrzucenia.  
-Możesz zatrzymać się u mnie- powiedział ucieszony.  
-Chyba sobie żartujesz, nie ma mowy, nie zamieszkam u kogoś kogo znam kilka godzin, zapomnij.  
-Mówię całkiem serio, przecież nie będziesz spać na tej ławce jak jakiś bezdomny.  
-Dzięki poradzę sobie.
-Nie daj się prosić jak ktoś oferuje pomoc to się ją przyjmuje a nie marudzi, zatrzymasz się u mnie dopóki czegoś nie znajdziesz.  
Majka spojrzała na Łukasza który cieszył się jak małe dziecko, tak naprawdę było jej strasznie zimno i marzyła tylko o ciepłej herbacie i łóżku w którym mogła by się wyspać. -Sama nie wiem.
-Idziemy - Piszczek z entuzjazmem wstał z ławki.
-Ale… – dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć.
-Żadnego ale idziemy i już, bez dyskusji- uśmiechnął się, zdjął swoją bluzę i podał dziewczynie -Proszę, widzę że trochę zmarzłaś.  
-Nie trzeba, przeżyje, nie musisz się o mnie troszczyć  - powiedziała zirytowana dziewczyna. -No tak dzielna dziewczyna ze wszystkim sobie poradzi .
-A żebyś wiedział , nie potrzebuje opiekunki.  
-Nie gadaj już tyle-Piszczek podszedł do niej i poczochrał jej włosy. Podniósł jej torbę z ławki. -Wstawaj mała , idziemy.  
-Czy zawsze musi być tak jak ty chcesz ?tak jak sobie zaplanujesz? Piszczek nie odpowiedział nic tylko się uśmiechnął.Boże daj mi cierpliwość do tego chłopaka na te kilka dni bo nerwowo chyba nie wytrzymam i nawet nie pomoże tutaj ten jego słodki uśmiech-pomyślała i ruszyła za Łukaszem w stronę jego domu.


no to mamy 1 rozdział. mam nadzieję ze się podobał. poprawiałam go parę razy i tak mi czegoś w nim brakuję no ale ocenę pozostawiam wam. <3

Prolog


"Kochać aby żyć i żyć aby kochać"

Życie bywa dość skomplikowane i czasem potrafi mocno zranić.Czasem daje nam mocno w kość, jednak powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego że ono w ten sposób czyni nas silniejszych.Dzięki temu możemy powiedzieć sobie: „Jestem silna, dam radę”. W końcu życie to najpiękniejszy dar jaki mogliśmy dostać to od nas zależy w jaki sposób je przeżyjemy…
Nazywam się Maja, w swoim życiu wyczerpałam już chyba limit cierpienia. Wychowałam się w domu dziecka, wędrując od rodziny do rodziny, byłam zmuszana do częstego zmieniania placówki, w której miałam się uczyć. Zawsze byłam tą nową, a to nie działało na mnie zachęcająco. Przez to sprawiałam nie małe problemy, a rodziny, które decydowały się na adopcję, najpóźniej po kilku miesiącach rezygnowały ze mnie i oddawały mnie z powrotem do ośrodka. Tak naprawdę nikogo nie zdążyłam poznać, pokochać byłam zawsze zdana tylko na siebie.Teraz jestem już dorosła mam dwie wspaniałe przyjaciółki i chłopaka którego bardzo kocham.To dzięki nim mam po co żyć i rozwijać się. Mimo tego czuję się jak intruz.
Nigdy nie miałam prawdziwego domu gdzie mogłam się ukryć przed problemami
życia codziennego. Czuje się jak jakiś obcokrajowiec nie mogący znaleźć
sobie miejsca na obczyźnie. Dlatego znalazłam się właśnie tutaj – w Dortmundzie.
Mimo tego, że serce mi pęka z tęsknoty za przyjaciółkami i chłopakiem ,musiałam
wyjechać,nie mogłam dalej mieszkać w Polsce.Chciałabym aby Dortmund okazał się
moim małym miejscem na ziemi - moim prawdziwym domem w którym zaznam szczęścia.

_____________________________________________________