wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział XIII

 "Mam nadzieję, że w moim życiu jak w każdym serialu, kiedyś nastąpi happy end i wszystkie złe postacie szlak trafi."
 
  Maja siedziała na parapecie swojego pokoju, zajadając się nutellą, przez otwarte okno wpadało powietrze, lekki wiatr muskał jej twarz, w oddali słychać było odgłosy miasta, gdzieś w jakiejś alejce szła starsza kobieta z psem, obok bloków przechodzą dzieci, a jeszcze indziej jakaś para podziwia dzisiejszą pogodę, słońce świeciło wysoko na niebie, z minuty na minutę robiło się coraz bardziej gorąco, zapowiadał się dosyć upalny dzień jak na koniec sierpnia. Maja wsadziła do buzi ostatnią łyżeczkę z czekoladą a następnie powędrowała do biurka gdzie czekała na nią masa papierkowej roboty, po powrocie ze szpitala wzięła a raczej została zmuszona przez Łukasza do wzięcia kilku dni wolnego, niestety jednak musiała pracować w domu aby choć trochę wynagrodzić swoją nieobecność. Usiadła przy biurku i upiła łyk drugiej już dzisiejszego dnia kawy mimo, że lekarz kategorycznie zakazał jej picia kofeiny przez jakiś czas nie mogła się powstrzymać. Olszewska włączyła swojego laptopa w celu sprawdzenia poczty oraz kilku innych rzeczy, następnie zabrała się za uzupełnianie swoich dokumentów. Praca totalnie ją pochłonęła, dzięki czemu uporała się ze wszystkich w ciągu zaledwie dwóch godzin. Spojrzała na zegarek, dochodziła 14, jako że nie wiedziała robić, postanowiła coś ugotować. Zeszła na dół, w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, Maja była dość zdziwiona kto mógł to być o tej porze, udała się w stronę drzwi na nacisnęła klamkę, w progu ujrzała Lenę.
-Czego chcesz?-wypaliła od razu gdy zobaczyła byłą przyjaciółkę.
-Porozmawiać-odparła Lena.
-Nie mamy o czym.
-Daj mi to wyjaśnić.
-Ale tutaj nie ma czego wyjaśniać-powiedziała unosząc głos-odebrałaś mi chłopaka, ja go kochałam Lena, a ty tak po prostu wskoczyłaś mu do łóżka i to nie raz, udawałaś moją przyjaciółkę żeby się do niego zbliżyć, teraz jest cały twój i tylko twój, nie musisz się już nim dzielić ze mną, nienawidzę was obojgu-wykrzyczała. 
-Posłuchaj...-zaczęła Lena
-Nie, to ty posłuchaj, nie chcę znać ani ciebie ani Kacpra, jesteś podłą suką, nie mogę na ciebie patrzeć, zniknij z mojego życia raz...
-Majka, ja mam raka-przerwała Lena-umieram...
Majka się zaśmiała.
-Myślisz, że dzięki temu ci wybaczę? Mylisz się. Przychodząc tutaj z myślą, że jeśli powiesz mi, iż jesteś śmiertelnie chora, ja od razu wybaczę ci wszystko co zrobiłaś zmarnowałaś tylko swój kończący się czas, powinnaś przeznaczyć go dla Kacpra, przecież tak bardzo się kochacie-wycedziła chłodno Majka-A teraz żegnam-powiedziała, zamykając drzwi.
Wypuściła powietrze z płuc, poszła do kuchni gdzie zabrała kolejny słoik nutelli, włączyła jakiś film i usiadła na kanapie okrywając się kocem. Następne dwie godziny spędziła w ten oto sposób, oglądając tandetny film o miłości oraz zajadając się czekoladową masą. Dochodziła 17 kiedy do domu wrócił Łukasz, zdjął buty a swoją torbę rzucił w kąt przedpokoju, usiadł obok Majki wkradając się pod koc którym była okryta.
-Nie zgadniesz kto był u nas dzisiaj na treningu.
-Masz rację nie zgadnę, mów- odparła spoglądając na niego.
-Lena.
-Jak to Lena?!-zapytała mocno  zdziwiona
-Rozmawiała, a raczej kłóciła się z Lewandowskim, dała sobie dopiero spokój po tym jak jej powiedział że tego samego dnia w którym dała mu kosza, był z inną.
-Ale był w sensie?-zapytała.
-Znając Lewego to była pewnie panna na jedną noc, wiesz jak to jest, chciał odreagować upił się no i taka sytuacja, ale ty dużo jesz-powiedział odbierając jej nutellę z rąk-normalnie jak byś była w ciąży.
Majka siedziała zapatrzona w jeden punkt analizując sobie wszystko i próbując sobie przypomnieć czy aby pocałunek to na pewno wszystko co wydarzyło się między nią a Lewym, na początku była tego pewna, ale teraz gdy Łukasz wspomniał o tym i na dodatek całkiem nieumyślnie napomknął o ciąży Maja nabierała coraz większej obawy. Co prawda, dziewczyną z którą tej nocy był Robert mogła być każda inna dziewczyna z tego klubu, przecież nikt nie wie co stało się z nim gdy Majka zostawiła go i wyszła, ta myśl pozwoliła się jej lekko uspokoić i odetchnąć po części z ulgą.
-Słuchasz mnie?-zapytał Piszczek.
-Co? Tak, oczywiście–powiedziała zdezorientowana–O czym to my rozmawialiśmy? 
-O tym że dużo jesz-wystawił język w kierunku Olszewskiej jednocześnie się śmiejąc-A tak serio to że zabieram cię na miasto na obiad.
-Nie możemy zostać w domu i zamówić pizzy?-powiedziała z grymasem na twarzy.
-Nie ma opcji, nie możemy ciągle obżerać się wyłącznie pizzą-powiedział z uśmiechem-No już zbieraj się, -ponaglał Piszczek.
Majka leniwie wstała z łóżka i udała się do swojego pokoju, ubrała się, zrobiła lekki makijaż i uczesała włosy, Piszczek w tym czasie wziął prysznic i założył czyste ubranie, czekał na Majkę w salonie bawiąc się kluczami do samochodu. Po chwili Majka zbiegła na dół, zabrała swoje okulary przeciwsłoneczne, ubrała buty i oboje wyszli z mieszkania. Przez całą drogę prawie w ogóle nie rozmawiali, Majka przez cały czas myślała o sytuacji z Robertem, myślała nad tym czy powinna o wszystkim powiedzieć Łukaszowi, bała się jego reakcji, mimo że Łukasz zawsze ją wspierał, był przy niej i pomagał bała się że tym razem może zareagować inaczej. Pocałowała jego przyjaciela, nawet nie jest do końca pewna czy to był tylko i wyłącznie pocałunek, to nie jest dobra informacja jak dla Łukasza, zwłaszcza że kilka dni wcześniej pocałowała również jego. Przez to całe zamieszanie z pogrzebem Ewy, potem przyjazd Kacpra, jego zerwanie, ta impreza, to wszystko działo się tak szybko że Majka kompletnie zapomniała porozmawiać z Łukaszem an temat ich pocałunku. Postanowiła, że zrobi to teraz, w dalszym ciągu nie wiedziała co powinna mu powiedzieć jednak czuła że jeśli nie zrobi tego teraz, nie zrobi tego nigdy. Po około 20 minutach znajdowali się pod małą restauracją o nazwie "Raj Mahal", wysiedli z auta i udali się w kierunku wejścia, w środku znajdowało się tylko kilka osób, Łukasz zaprowadził Majkę na sam koniec małej sali gdzie usiedli przy stoliku a wokół nich nie było nikogo. Po chwili podszedł do nich kelner aby przyjąć zamówienie, jak się okazało serwowali również polskie potrawy więc Majka z Łukaszem bez problemu coś wybrali. 
-Muszę ci coś powiedzieć-uśmiechnął się Łukasz.
-Ja tobie również, ale ty pierwszy-odparła.
-Za dwa dni lecimy do Polski na zgrupowanie kadry przed meczem z Czarnogórą, a ty razem z nami-oznajmił.
- O czym ty mówisz? Ja mam pracę, nie mogę sobie tak po prostu wyjechać, zwłaszcza że ciągle mnie nie ma.
-Wszystko załatwione, Diana cię zastąpi przez te dwa tygodnie.
-Nie mogę jej tak wykorzystywać-skrzywiła się.
-Już to robisz-zaśmiał się Piszczek-Nie daj się prosić, jedź z nami, nie chcę zostawiać cię samej na dwa tygodnie, za bardzo martwiłbym się o ciebie.
-To zabrzmiało jak bym była jakaś niepełnosprawna i potrzebowała opieki 24 godziny na dobę, naprawdę poradzę sobie sama-wycedziła.
-No dobrze, głupio zabrzmiało, po prostu chcę cię mieć przy sobie.
-A to zabrzmiało jak...-zaczęła
-Możesz przestać się czepiać?-przerwał Łukasz.
-No dobrze już-zaśmiała się-Zgadzam się, prędzej czy później i tak byś to ode mnie wymusił.
-A ty co chciałaś mi powiedzieć?-zapytał
Majka w ostatnim momencie zmieniła zdanie co do powiedzenia Łukaszowi o incydencie z Lewandowskim, miała nadzieję że Lewandowski tego nie pamięta bądź nie będzie chciał o tym rozmawiać, i że cała ta sytuacja nigdy nie wyjdzie na jaw, postanowiła również nie poruszać tematu ich pocałunku, stwierdziła iż nie jest to dobry moment, żaden moment nie będzie dobry, po prostu musiała się do tego odpowiednio przygotować.
-Lena dziś u mnie była-wypaliła.
Nie chciała mówić Łukaszowi o wizycie Leny jednak z dwojga złego stwierdziła iż lepiej będzie jak opowie mu o Lenie niż Lewandowskim czy o trzeciej sprawie.
-Czego chciała?
-Pogadać, przeprosić.
-A ty jak zareagowałaś?-dopytywał się piłkarz.
-Wyrzuciłam ją-odparła oschle.
-Jesteś okrutna-zaśmiał się Piszczek.
 Po zjedzeniu obiadu, udali się na małe zakupy ponieważ lodówka w ich mieszkaniu od kilku dni świeciła pustkami. Do domu wrócili około 20, Łukasz po rozpakowaniu wszystkich zakupów usiadł przed telewizorem i włączył fifę. Majka udała się do łazienki gdzie wzięła odprężającą kąpiel, potem sprawdziła wszystkie dokumenty czy aby na pewno wszystko się zgadza. Schodząc na dół usłyszała dzwonek do drzwi.
-Otworzysz?-zapytał Piszczek nie odrywając wzroku od ekranu telewizora-To pewnie Robert, mówił coś że wpadnie.
-Robert?!-zapytała, a jej serce mimowolnie przyspieszyło.
Powoli podeszła do drzwi i nacisnęła klamkę, obawiała się najgorszego jednak w drzwiach ujrzała Kubę, który wyglądał na dość przygnębionego.
-Kuba?-nie ukrywała zdziwienia.
-Przychodzę nie w porę?-zapytał.
-Nie, skąd-powiedziała przytulając się do piłkarza i jednocześnie oddychając z ulgą-Dawno cię nie widziałam, wejdź-zaprosiła go do środka.
Weszli do salonu, Piszczek w dalszym ciągu był tak zafascynowany grą że na początku nawet nie zauważył przyjścia przyjaciela, dopiero po chwili zauważył śmiejących się za jego plecami Majkę oraz Kubę.
-Kuba? Co ty tutaj robisz? Stało się coś?-zapytał.
-Pokłóciłem się z Agatą-odparł z grymasem na twarzy.
-Tak myślałem, możesz tutaj zostać jeśli chcesz-powiedział Łukasz uśmiechając się do przyjaciela.
-To ja was zostawię samych i pójdę do siebie-stwierdziła Maja-Tylko bez alkoholu, jutro macie trening-powiedziała idąc w stronę schodów.
-Oczywiście-odpowiedzieli równo.
Majka weszła do swojego pokoju, położyła się na łóżku i wzięła telefon do ręki, wykręciła numer do Nicoli, po trzech sygnałach usłyszała radosny głos przyjaciółki.
-Majciaa-krzyknęła uradowana Nicola-Co u ciebie?
-Za dwa dni się widzimy, masz wolne mieszkanie?
-No oczywiście, ale przypomnij mi z jakiej to okazji przylatujesz do Polski?
-Zgrupowanie kadry, mecz, opiekuńczy Łukasz, brak możliwości odmowy no i tak oto lecę do Polski na całe dwa tygodnie, a na dodatek mam bilety na obydwa mecze-odparła.
-Suuuper, ogromnie się cieszę-powiedziała uradowana-Ale czekaj zgrupowanie kadry?!Mecz?!
-Tak, a o co chodzi?-zapytała zaniepokojona.
-Zgrupowanie kadry, mecz to się równa Wojtek-powiedziała mocno akcentując te słowa. 
-Spokojnie, coś wymyślimy abyś go nie spotkała, i coś wymyślimy żebym mogła unikać Roberta-wypaliła bez namysłu, jednak po chwili ugryzła się w język.
-Roberta? A jego to dlaczego?-zapytała zaciekawiona Nicola.
-Wiesz co, chyba woła mnie Łukasz, jest u nas Kuba, który pokłócił się z Agatą i pewnie jestem im potrzebna-skłamała Majka-Widzimy się za dwa dni-powiedziała szybko się rozłączając. Rzuciła telefon na łóżko, zastanawiała się jak teraz wyplącze się z tego co powiedziała Nicoli, wiedziała że przyjaciółka tak łatwo nie odpuści, chyba najlepiej będzie jak opowie jej prawdę, i razem zastanowią się co powinna zrobić, tak to był dobry pomysł, chyba najlepszy dzisiejszego dnia.


###
Bożeee jak tu wieje nudą w tym rozdziale ;c Chyba jeden z gorszych rozdziałów jakie odtąd napisałam :o Aż się boje co moja wyobraźnia wymyśli przy pisaniu następnego, który pojawi się może za tydzień, tym razem mi się udało więc kto wie, może następnym razem też się uda. Kończy nam się lipiec a ja dodałam w czasie tego miesiąca tylko 3 rozdziały ;c a miały być dodawane częściej, gdybym była bardziej konsekwentna i częściej się zabierała za pisanie to by było git a tak to lipa trochę ;x
Jedynym plusem jest to że jakieś takie długie mi te rozdziały wychodzą o.O
Jako że wszyscy pragną aby było więcej Wojtka i Nicoli o nich przeczytacie już w następnym rozdziale ;* przynajmniej tak planuję chociaż kompletnie nie mam pomysłu, myślę że dam radę, trzymajcie kciuki hahaha ;*
Na koniec powiem że ogromnie się cieszę z wygranej BVB z Bayernem <3
Cudownie było ujrzeć tą ich radość z wygranej <3
No i jak ja Piszczka zobaczyłam po meczu to tak się jarałam że masakra <3
Niech on już wraca jak najszybciej bo tęsknie za nim na boisku ;3
eh no dobra koniec monologu, zostawiam wam z tymi wypocinami, życzę miłej lektury ;*
czytajcie i komentujcie ;*
buziaki <3

wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział XII

Nie żałuj niczego co wydarzyło się w Twoim życiu, Twoich wyborów, porażek. tak Ci było pisane.

  Promienie przebijające się przez zasłonięte roletą okno w pokoju Majki obudziły ją, dziewczyna z ogromną niechęcią otworzyła powieki by po chwili znów je zamknąć, miała ochotę zakryć się kocem i zacząć płakać jak małe dziecko. Próbowała się poruszyć jednak ogromy ból przeszył jej całe ciało. Ogarnął ją chłód, w tym fizycznym sensie też, ale nie był to chłód, który można ogrzać kocem, czy bluzą. to taki wewnętrzny mróz, zamarzającego serca. Czuła się wymęczona przez życie, olana, zostawiona i opuszczona. Piękna pogoda za oknem, a ona  leży we własnym łóżku, zmęczona i zaspana, bez ochoty oraz siły do wstawania i przeżycia kolejnych dni.  Depresja z taką łatwością powróciła w jej progi i sprawiła, że kolejny  gubi się w własnym życiu. Chciałaby umieć sobie z tym radzić i żyć tak lekko jak kilkanaście miesięcy temu, chciałaby pozbyć się uczucia wiecznego bólu i cholernej bezradności. Jedyne co pragnęła to to aby powróciło szczęście.Zmusiła się do tego aby wstać, spojrzała na swój telefon który leżał na szafce obok, na wyświetlaczu widniała ikonka oznaczająca nową wiadomość, oraz kilkanaście nieodebranych połączeń od Leny, które dziewczyna od razu zignorowała, przeczytała wiadomość o następującej treści " Wiem, że musi być ci teraz ciężko, pamiętaj że jestem z tobą i kocham cię, wierzę że dasz radę i uporasz się z tym, jesteś silna i walcz bo ucieka czas, a życie nam dane przeżyć możesz tylko raz. Niedługo się zobaczymy. Nicola." Majka jeszcze przez chwilę wpatrywała się w literki widniejące na ekranie jej telefonu, słowa Nicoli dodały jej otuchy i wsparcia, zdała sobie sprawę że czasami trzeba zamknąć pewne rozdziały i mimo tego że bardzo chcielibyśmy je dalej pisać to po prostu nie możemy, o niektórych sprawach trzeba zapomnieć, sprawić by stały się przeszłością, żyć nowym życiem, aby nie zmarnować kolejnych dni, które mogą okazać się najlepszymi w naszym krótkim i skomplikowanym życiu. Podniosła się i wzięła głęboki wdech, wypuściła powietrze i mimo nadal przeszywającego bólu poczuła się lepiej. Poszła do łazienki gdzie wzięła odświeżającą kąpiel. Upięła włosy w luźny kucyk a na twarz nałożyła odrobinę kremu nawilżającego oraz podkład aby zatuszować ogromne sińce pod oczami, spowodowane dużą ilością alkoholu oraz brakiem snu. Zeszła na dół gdzie Łukasz stał oparty o szafkę, podeszła do piłkarza przytulając się do niego.
-Dziękuje-powiedziała cicho.
Na te słowa Łukasz odwzajemnił uścisk dziewczyny a następnie ucałował ją w czoło.
-Jak się czujesz?
-Nie wiem...-odparła wzruszając ramionami-czuję się...okropnie-powiedziała wypuszczając powietrze z płuc.
-Nicola przyjdzie później, wpadnie też Wojtek aby się pożegnać przed wyjazdem do Londynu, ale najpierw wypij to-powiedział podając jej kubek z kawą.
-Jesteś niezastąpiony-odpowiedziała upijając od razu łyk kawy-jak wakacje mówili coś?
-Nie zdążyli, musieliśmy wczoraj szukać Roberta, po tym jak Lena go odrzuciła totalnie się załamał i trochę się martwiliśmy.
Gdy Łukasz wypowiedział imię Robert, Majka poczuła dziwne uczucie, jakby...zdenerwowanie? W ciągu sekundy zdała sobie sprawę z tego co się wczoraj wydarzyło,tańczyła z Lewandowskim, upiła się z nim, na koniec pocałowała go wówczas gdy wszyscy go szukali.
-Maja, słuchasz mnie?- usłyszała głos Łukasza, który wyrwał ją z zamyśleń.
-Co? Tak, przepraszam zamyśliłam się.
-A więc nie spotkałaś go wczoraj?
-Kogo?-spytała lekko zdezorientowana.
-Roberta.
- A tak, nie nie spotkałam go.
-Ciekawe gdzie on może teraz być.
-Pójdę do siebie-wypaliła-potrzebuję jeszcze trochę snu-powiedziała jednocześnie gwałtownie wstając. Poczuła ogromy ból głowy przeszywający jej skronie, obraz przed jej oczami stał się zamazany a nogi odmówiły posłuszeństwa, po chwili przed oczami miała tylko ciemność, poczuła jak upada oraz ramiona Łukasza który uratował ją przed upadkiem, słyszała jak kilkakrotnie wypowiada jej imię, z całych sił próbowała otworzyć oczy lub coś powiedzieć, jednak mimo starań nie mogła, nie miała siły, a po chwili nie słyszała już nic...
  Kilka godzin później
 Maja starała się otworzyć oczy, jednak mimo ogromnego wysiłku nie mogła, słyszała czyjś głos w pomieszczeniu w którym się znajdowała, próbowała się poruszyć, powiedzieć coś jednak bez skutku, nie miała siły, była zbyt zmęczona, nie wiedziała nawet kiedy zasnęła...
Ponownie ciemność, kolejna próba otworzenia oczu, straszny ból przeszywający jej ciało, okropny ból głowy nie pozwalał jej zobaczyć świata. Próbowała zacisnąć ręce, poczuła czyjąś dłoń, ponownie usłyszała ledwo słyszalny szept. Wydobyła z siebie cichy jęk, udało jej się unieść powieki jednak szybko je zamknęła, za bardzo raziła ją  jasność, uniosła powieki ponownie kilkakrotnie nimi mrugając aż w końcu odzyskała ostrość widzenia a oczy przyzwyczaiły się do jasności w pomieszczeniu. Zobaczyła mężczyznę w białym fartuchu. Obok na krześle siedział Łukasz, który patrzył na nią i uśmiechał się trzymając jej rękę.
-Gdzie ja jestem?-spytała Maja ledwo słyszalnym głosem.
-W szpitalu-odpowiedział mężczyzna.
-Co ja tutaj robię?
-Zemdlałaś, jesteś odwodniona prawdopodobnie spowodowała to duża ilość alkoholu i kofeiny, a poza tym masz lekką anemię, dostałaś leki, które powinny za niedługo działaś, teraz powinnaś odpoczywać-powiedział a następnie wyszedł z sali.
-Jak się teraz czujesz?-spytał Łukasz, patrząc troskliwie na dziewczynę.
-Czy jest to możliwe abym czuła się jeszcze gorzej niż rano? Bo tak właśnie jest-powiedziała z grymasem na twarzy.
Piszczek nie zdążył nic odpowiedzieć kiedy do sali wbiegła Nicola, od razu rzucając się na Maję i przytulając, Łukasz w tym czasie postanowił zostawić je same, wyszedł niezauważony z sali, zamykając za sobą cicho drzwi.
-Jak się czujesz?-spytała-Byłam w drodze do was, kiedy Łukasz zadzwonił że coś ci się stało i jesteś w szpitalu,więc od razu jak najszybciej zawróciłam i pojechałam tutaj ale przez korki jestem dopiero teraz, mam nadzieję że to nic poważnego?-spytała kończąc swój monolog.
-Oddychaj-uspokajała ją Majka, śmiejąc się-Tylko zemdlałam, zbyt dużo alkoholu, mało snu no i taka sytuacja, teraz jest już lepiej o wiele.
-A jak czujesz się.. no wiesz...
-Psychicznie?-spytała unosząc brew-jeszcze gorzej niż fizycznie, ale nie martw się, przejdzie mi-uśmiechnęła się lekko w stronę przyjaciółki.
-Rozmawiałaś z Leną?-spytała czerwonowłosa.
-Nie i nie zamierzam-odparła chłodno Maja.
-A może powinnaś...
-Nicola, ona sypiała z moim chłopakiem, chłopakiem którego kochałam nad życie, i któremu ufałam, jak mogła mi to zrobić? Jak można być taką przyjaciółką, jaką przyjaciółką trzeba być żeby zrobić coś takiego?-spytała powstrzymując łzy.
-Rozumiem cię, ale...
-Nie ma żadnego ale, jak dla mnie Lena nie istnieje, tak samo jak Kacper-powiedziała przecierając oczy-Lepiej opowiedz co działo się, jak wyjechałam z Łukaszem do Polski
-Cały czas padało, więc byliśmy zmuszeni do siedzenia w domu, no i takie tam wiesz...
-A Wojtek? Pogodziliście się?
-W zasadzie to jeszcze bardziej się pokłóciliśmy-westchnęła-Kłóciliśmy kilkakrotnie w ciągu dnia, codziennie, o wszystko i o nic, to już stało się nudne naprawdę-odparła smutno.
-Powinnaś z nim porozmawiać, spróbować chociaż.
-To nie ma sensu, a poza tym on wyjeżdża dziś do Londynu-wzruszyła ramionami.
Majka chciała coś powiedzieć jednak w tym momencie rozległo się ciche pukanie do drzwi a po zaproszeniu, w drzwiach ukazał się sam Wojtek, podszedł do Majki i ucałował w policzek, wręczając mały bukiet pięknie pachnących tulipanów.
-Chciałem zobaczyć, co u ciebie, jak się czujesz no i pożegnać, za parę godzin mam samolot do Londynu-powiedział spoglądając ukradkiem w kierunku Nicoli.
-Pójdę po wodę-powiedziała Nicola szybko wychodząc z sali.
Po chwili dziewczyna szła korytarzem w kierunku sali na której leżała jej przyjaciółka, w ręku trzymała butelkę z wodą na bukiet, który podarował Majce Szczęsny, była zamyślona, kiedy była już prawie przy skręcie na korytarz wiodący do sali zderzyła się z wysokim chłopakiem,  Spojrzała w górę a jej serce w przeciągu kilku sekund zaczęło bić szybciej i gwałtowniej, przed nią stał sam Wojtek, patrzył na nią swoim głębokim niebieskim spojrzeniem od którego nie mogła oderwać wzroku.
-No proszę, aż tak bardzo za mną tęsknisz?-powiedział z ironią.
-Zawsze musisz być taki?-wycedziła.
-Jaki?
-Arogancki, bezczelny, chamski?-mówiła ze złością, patrząc w jego oczy.
-A ty zawsze tak panikujesz, złościsz się i całujesz kogo popadnie?-zaśmiał się.
-Daj mi spokój-warknęła, wymijając piłkarza.
Szczęsny odwrócił się i chwycił jej nadgarstek, i oparł ją o ścianę, jedną ręką opierał się, drugą natomiast próbował zatrzymać Nicolę gdy chciała wyrwać się z jego objęcia. Ujął jedną dłonią jej twarz próbując zbliżyć się wargami, dziewczyna instynktownie odwróciła się w drugą stronę, wtedy mocniej ścisnął  jej nadgarstek przytrzymując dłonią twarz aby patrzyła w jego oczy.
-To boli-prawie krzyknęła z ogromną złością w oczach.
- Przyznaj się pociągam cię?-zapytał z sarkastycznym uśmiechem na twarzy.
-Owszem... do znudzenia-syknęła Nicola.

-To dobrze, bo widzisz ja wolę inteligentne kobiety.
-Przeciwieństwa się przyciągają-warknęła odpychając od siebie chłopaka.
Ruszyła przed siebie, chciała jak najszybciej znaleźć łazienkę, w jej oczach gromadziło się coraz więcej łez, zaczęła biec przed siebie w poszukiwaniu odpowiedniego pomieszczenia.


Zbliżała się noc, w sali na której leżała Maja panował półmrok, światło dawała jedynie mała lampka nocna umieszczona na szafce nocnej znajdującej się obok łóżka. Maja leżała bez ruchu wpatrując się w sufit, nie wiedziała co stało się z Nicolą, nie obierała od niej telefonów ani nawet nie pojawiła się po tym jak przyszedł Wojtek, miała nadzieję że ta dwójka wytłumaczyła sobie wszystko i że w końcu przestaną się kłócić, nie zdawała sobie w ogóle sprawy że sytuacja między nimi stała się jeszcze gorsza. Przymknęła na moment oczy, a kiedy je otworzyła na jej łóżku siedział Łukasz, ogromnie ucieszyła się z jego widoku, jego uśmiech i to troskliwe spojrzenie wywoływało u niej miłe odczucia.
-Mogę ci jakoś pomóc, potrzebujesz czegoś?-zapytał.
-Bądź, po prostu bądź-odparła chwytając jego rękę.
-Po co?
-Bo życie mnie przeraża, bo boje się samotności, bo... gdy jesteś wszystko inne zostaje gdzieś daleko... bo czuję się spokojniejsza i bardziej pewna jutra... bo Twój uśmiech sprawia, że moje myśli są spokojniejsze,  bardziej rzeczywiste i poukładane..




OMG napisałam w końcu!
mam nadzieję, że mi wybaczycie tą ogromną przerwę, nie miałam czasu żeby się zabrać za ten rozdział, ciągle mnie nie ma w domu a jak już jestem to sobie oglądam 90210 bo totalnie mnie uzależniło *.*
jednak dziś postanowiłam że napisze, poświecę jedną noc, bo akurat jutro mogę dłuuużej pospać  i dodam i tak oto jest ;*
mam nadzieję że się wam spodoba, bo mi to jak zwykle się średnio podoba ;)
mam do was pytanie, a więc czy jesteście zainteresowani tym aby co nieco rozwinąć wątek Wojtka i Nicoli?
W sensie żeby było ich więcej i żeby też coś działo od czasu do czasu ;) wyrażajcie swoje opinie na ten temat będę bardzo wdzięczna! i będzie to dla mnie ogromnie pomocne ;*
co do następnego rozdziału no to wiecie jak to jest, staram się pisać szybko no ale nie wychodzi ;c
miały być częściej rozdziały bo wakacje a tu jednak lipa ;x
przepraszam za błędy, literówki itp ale jest dokładnie 01.01 więc nie mam siły czytać tego ponownie, kiedyś to poprawię ;)
czytajcie, komentujcie, wyrażajcie opinie ;)
buuuziole ;3 ;*

czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział XI

Niezła kumulacja uczuć-złość,smutek,rozczarowanie,tęsknota to
wszystko w moim sercu... to wszystko w postaci łez w moich oczach.

    Dochodziła 14, kiedy samolot w którym znajdowali się Maja z Łukaszem wystartował do Polski. Maja spoglądała przez okno na oddalające się miasto które z czasem przykryła warstwa chmur. Obok niej spał Łukasz, którego wieść o śmierci żony okropnie wstrząsnęła. Po tym jak dowiedział się o tym tragicznym zdarzeniu prawie w ogóle z nikim nie rozmawiał, poprosił jedynie Maję aby wróciła z nim do Polski i pomogła mu ze wszystkimi sprawami a przede wszystkim była przy nim. Dziewczyna nie mogła jak również nie potrafiła zostawić go w takim stanie więc spakowała wszystkie swoje rzeczy i razem z nim wsiadła do samolotu. Ewa podobnie jak Maja wychowała się w domu dziecka, nie miała rodziców ani żadnej bliższej rodziny, potencjalnie to właśnie Piszczek był jej jedyna prawną rodziną i mimo tego iż od dawna nie byli razem to właśnie na niego spadła cała odpowiedzialność co do zorganizowania pogrzebu. Łukasz nigdy nie życzył Ewie źle, mimo tego jak go potraktowała, mimo tego że zostawiła go mówiąc że tak naprawdę nigdy go nie kochała wybaczył jej. Uważał że ludzie czasem błądzą i robią złe i straszne rzeczy ale nikt nie zasługuje na tak straszną śmierć. W jego głowie panował mętlik, sam nie wiedział co czuje, nie kochał już Ewy, ale też nie nienawidził, nie tęsknił ale wieść o jej śmierci wywołała u niego smutek.

 Dwa dni później
   Dochodziła 13 kiedy Maja gotowa  czekała na Łukasza siedząc w swoim pokoju jednego z warszawskich hoteli i  popijając kawę. Przypomniała sobie jej pierwsze i ostatnie spotkanie z Ewą, które nie należało do najprzyjemniejszych, jedna rozmowa wystarczyła aby dziewczyna znienawidziła tę kobietę, nie współczuła jej, nie było jej przykro z powodu jej śmierci, uważała że dostała to na co zasługiwała. Podziwiała Łukasza, który potrafił wybaczyć wszystko zło które uczyniła, zdała sobie sprawę że Łukasz jest naprawdę wspaniałym człowiekiem skoro zdolny był do takiego czynu względem byłej żony...
 Gdy dotarli na miejsce znajdowało się już tam kilka osób, byli to zapewne znajomi Ewy ze szkoły, pracy lub studiów. Po odmówieniu modlitwy za duszę zmarłej i ułożeniu kwiatów na jej grobie Łukasz przyjmował wyrazy współczucia od wszystkich. Niedługo potem na cmentarzu nie było już nikogo, zostali sami, Łukasz z obojętnością wpatrywał się w zdjęcie swojej żony ustawione między kwiatami.
-Zostawię cię samego - powiedziała niepewnie Maja.
-Nie trzeba - odparł i położył na marmurowej płycie czerwoną róże. - Żegnaj - odparł bez emocji patrząc na nagrobek, po czym posłał Maji lekki uśmiech i objął dziewczynę ramieniem.
-Wracajmy do Dortmundu, mamy przecież jeszcze kilka dni wolności - powiedział z uśmiechem, na co Maja przytaknęła i przytuliła się do piłkarza.
Po powrocie do Dortmundu Maja z Łukaszem te kilka dni spędzili w swoim towarzystwie, dobrze się bawiąc, odłożyli wszystkie troski i zmartwienia na bok, czuli się świetnie w swoim towarzystwie i dlatego też nie chcieli zadręczać się problemami. Codziennie chodzili na spacery, zakupy, imprezy, wspólnie przyrządzali posiłki przy czym mieli mnóstwo zabawy, wieczorami oglądali wspólnie filmy pijąc wino.
Nastała sobota, Majkę obudził dzwonek do drzwi oraz głośne pukanie, z początku wydawało jej się, że to sen jednak gdy pukanie nie ustawało a wręcz przeciwnie stawało się coraz silniejsze zmuszona była otworzyć oczy. Spojrzała na zegarek, dochodziła 11, ospale wstała z łóżka, dzień wcześniej razem z Łukaszem urządzili sobie mini imprezę, która nie obyła się bez alkoholu a więc teraz Majkę męczył potworny ból głowy. Zeszła na dół gdzie salon oraz kuchnia nie były w najlepszym stanie do przyjmowania gości, na samą myśl sprzątania tego Majkę jeszcze bardziej bolała głowa. Założyła na siebie bluzę Piszczka leżącą na kanapie i skierowała się w stronę drzwi wejściowych, ręką poprawiła włosy, przetarła oczy aż w końcu nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi.
-Kacper?! - otworzyła szerzej oczy, nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
-Maja? - spytał lekko zmieszany.
-Co ty tutaj robisz? - zapytali równocześnie.
-Mogę wejść czy będziemy tak tutaj stać? - zapytał.
Maja odsunęła się na bok i zaprosiła go do środka. Zamknęła drzwi i wypuściła powietrze, czuła że najbliższe minuty nie będą przyjemne, ogromnie bała się tego co może za chwilę nastąpić. Zacisnęła dłonie i udała się do salonu gdzie czekał Kacper, chciała podejść i przytulić się do chłopaka, gdy w tym momencie na schodach pojawił się Piszczek ubierający koszulkę. W oczach Kacpra Majka zauważyła ogromną złość, panowała cisza a powietrze stawało się coraz bardziej napięte jak również atmosfera panująca między nimi. Maja czuła ucisk w żołądku i miała wrażenie że zaraz zemdleje, nigdy w życiu tak bardzo się nie bała.
-Przyjechałem na wywiad a tu proszę, co się okazuje, moja dziewczyna z piłkarzem - powiedział z pogardą.
-Kacper ja... - zaczęła Maja zaciągając się powietrzem - To nie tak... - próbowała wydusić z siebie racjonalne wytłumaczenie jednak gromadzące się łzy w jej oczach nie pozwalały jej na to.
-Wiesz co? - zapytał patrząc jej w oczy - Dobrze się składa już dawno chciałem to zrobić - powiedział z szowinistycznym uśmiechem.
-Zrobić co?
-Zerwać z tobą, okłamałaś mnie, szukałaś pierwszej lepszej okazji aby wejść komuś do łóżka no i proszę znalazłaś, bogaty piłkarz, spełnienie marzeń co? - wycedził, jednak nie zdołał powiedzieć nic więcej ponieważ Maja wymierzyła mu siarczysty policzek a po jej policzkach spłynęły łzy.
-Ale wiesz co? - spytał trzymając rękę na swoim policzku - byłem lepszy - odparł arogancko - zdradzałem cię już wcześniej, a gdy wyjechałaś to codziennie, pamiętasz gdy do mnie dzwoniłaś i mówiłem że nie mam czasu? Byłem z inną i wcale tego nie żałuje, nie kocham cię, nigdy nie kochałem, byłaś moją zabawką - tym razem jego wypowiedź została przerwana mocnym sierpowym wymierzonym przez Łukasza, przez który Kacper upadł na ziemię, mimo tego dosłyszeć można było jego szyderczy śmiech. Podnosząc się spojrzał na Maję, wzrokiem pełnym nienawiści.
-Pozdrów swoją przyjaciółkę Lenę, może niech ci opowie jak to jest spać z chłopakiem swojej najlepszej przyjaciółki - powiedział ocierając krew cieknącą z nosa.
-Jak mogliście?! - krzyknęła Maja, tym razem to ona patrzyła na niego z nienawiścią.
-Kochamy się, to powinno ci wystarczyć, jest od ciebie lepsza pod każdym względem - uniósł jedną brew do góry, nie przerywając się uśmiechać.
-Wynoś się - wycedziła Maja - Nie chcę cię znać, nie mogę na ciebie patrzeć, brzydzę się tobą - wypowiedziała to patrząc w jego oczy.
Nic nie mówiąc chłopak udał się do wyjścia i wyszedł z domu trzaskając drzwiami, Maja wybuchnęła głośnym płaczem i osunęła się ziemie, podszedł do niej Piszczek, który tulił ją do siebie starając ją uspokoić, dziewczyna nie mogła opanować łez, szlochała co chwilę dławiąc się i zaciągając się powietrzem. Wtuliła się w Łukasza, po dłuższej chwili powoli się uspokajała, jego głos stawał się dla niej ukojeniem a silne ramiona w których ją trzymał miejsce w którym znikają problemy. Nie miała siły wstawać ani nawet się ruszać, mimowolnie zamknęła oczy a po chwili nie słyszała już nic. Łukasz powoli wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do jej pokoju gdzie ułożył na łóżku i okrył kocem. Przez chwilę siedział obok i patrzył na dziewczynę myśląc o tym, że zrobiłby wszystko żeby tylko nie cierpiała, wiedział że będzie jej teraz ciężko i wiedział że musi być teraz przy niej i opiekować się nią. Podczas snu wyglądała tak niewinnie i bezbronnie, Łukasz nie rozumiał tego jak Kacper mógł ją tak skrzywdzić, miał ochotę zabić tego chłopaka za to że w taki sposób potraktował swoją dziewczynę.
Minęło kilka godzin, Majkę obudziły odgłosy dochodzące z salonu, usłyszała głos swojej przyjaciółki Leny, na którego dźwięk poczuła ogromną złość, natychmiast wstała i zbiegła na dół gdzie znajdowała się cała paczka.
-Jak mogłaś?! -  wrzasnęła tak głośno jak tylko mogła patrząc prosto w oczy Leny.
-Ale o co ci chodzi Maja, uspokój się. - odparła zdezorientowana Lena próbując przytulic się do Majki.
-Zostaw mnie, oszukiwałaś mnie, spotykałaś się z Kacprem za moimi plecami, spałaś z nim! - krzyknęła a po jej policzkach spłynęły kolejne łzy - Nie mogę na ciebie patrzeć - wycedziła patrząc z pogardą na przyjaciółkę. Pobiegła do swojego pokoju, zamknęła drzwi na klucz i oparła się plecami, po jej policzkach spływały kolejne łzy, których nie mogła opanować, tak bardzo ją skrzywdzili, jej ukochany chłopak którego kochała nad życie i najlepsza przyjaciółką, którą traktowała jak siostrę. Jej serce rozpadło się na milion kawałków, była rozgoryczona, pełna nienawiści i smutku.
Po chwili jednak otarła łzy i podeszła do szafy z której wyciągnęła jedną ze swoich najlepszych sukienek, udała się do łazienki gdzie wzięła prysznic, wysuszyła włosy i zrobiła makijaż, który zakrył oznaki płaczu i zmęczenia, spojrzała w lustro i zobaczyła całkiem inną dziewczynę niż ta, która stała tutaj kilka minut wcześniej, zeszła na dół gdzie panowała pustka, nie było nikogo, nawet Łukasza jednak dla Majki tak było lepiej, nie miała zamiaru tłumaczyć się z tego dokąd idzie, chciała być sama.
Wsiadła do zamówionej taksówki i udała się do najbliższego nocnego klubu. Chciała się upić zapomnieć chociaż na moment o tym wszystkim co wydarzyło się dzisiejszego dnia, o tym co ją spotkało. Weszła do klubu, w środku panował półmrok, z minuty na minutę przybywało coraz więcej osób. Majka usiadła przy barze zamawiając kieliszek czystej a zaraz po nim następne, po kilku kieliszkach czuła że kręci jej się w głowie, mimo tego nie przestawała pić, w pewnym momencie zobaczyła znajomą sylwetkę siedzącą niedaleko, po bliższym przyjrzeniu się spostrzegła iż jest to sam Robert Lewandowski, uśmiechnęła się w duszy i podeszła bliżej siadając obok napastnika.
-No proszę, ciebie bym się tutaj nie spodziewała - powiedziała zmawiając przy okazji kolejny kieliszek.
-I wzajemnie, jesteś tutaj z Łukaszem?
-Łukasz nie wiem że tutaj jestem i prawdopodobnie w ogóle nie wie że wyszłam z domu - odparła, upijając zawartość swojego kieliszka.
-W takim razie musiało stać się coś poważnego skoro jesteś tutaj i na dodatek pijesz - powiedział upijając łyk swojego piwa.
-Jak by nie było zerwanie z chłopakiem i fakt, że moja najlepsza przyjaciółka od dawna z nim sypiała to jest poważny powód.
-A więc wszystko jasne - odparł sucho.
-A co konkretnie?
-Lena... Bo to o nią chodzi prawda?
-Nie sądziłam, że to kiedyś powiem ale suka z niej, chodź zatańczymy - chwyciła jego dłoń i pociągnęła za sobą na parkiet.
Impreza coraz bardziej się rozkręcała. Maja z Robertem tańczyli cały czas, mimo tego żadne z nich nie czuło zmęczenia, oboje mieli w sobie pełno energii, alkohol który buzował w ich głowach sprawiał że czuli się jak na skrzydłach. Majka czuła się  beztrosko i swobodnie, przestały istnieć problemy, nie myślała o niczym, bawiła się świetnie a to było najważniejsze. Mijały godziny, a ona sączyła kolejne drinki wraz z Robertem. Nie przejmowała się niczym, wszystkie smutki i troski wyparowały jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, chciała aby ten stan trwał wiecznie. Oboje byli mocno wstawieni, w pewnym momencie
muzyka ucichła, a z głośników zaczęła lecieć wolna piosenka, Robert objął ją w tali a Maja oplotła rękami jego szyję, do jej nozdrzy dostała się przyjemna woń jego perfum jak również mniej przyjemny zapach alkoholu. Tańczyli w rytm wolnej melodii kiedy w pewnym momencie Robert pochylił się i musnął delikatnie jej usta a po chwili ponownie ją pocałował a  ona bez wahania odwzajemniła jego pocałunek, była zbyt pijana i tak naprawdę nie zdawała sobie sprawy z tego co robi, dopiero po chwili uświadomiła sobie co zrobiła, odsunęła się od Roberta.
-Zaraz wracam - rzuciła i ruszyła w stronę baru gdzie leżała jej torebka.
Podeszła do barmana i zabrała butelkę wódki a następnie zabrała swoją torebkę i jak najszybciej wyszła z klubu, miała nadzieję że Lewandowski nie zauważy że wyszła, nie chciała z nim rozmawiać, w jej głowie krążyło tysiące myśli. Chwiejnym krokiem ruszyła w stronę parku w którym usiadła na ławce, zdjęła swoje szpilki i położyła obok, otworzyła butelkę,  sączyła napój ostatkiem sił, miała ochotę się rozpłakać jak mała dziewczynka, była bezsilna, zmęczona a z minuty na minutę robiło się coraz zimniej, z pośpiechu i strachu zapomniała zabrać z klubu swoją kurtę a wracać też nie zamierzała. Upiła ostatni łyk i zaczęła przeszukiwać swoją torebkę, po chwili w końcu udało jej się znaleźć telefon, z ogromnym trudem wyszukała numer Łukasza i wcisnęła zieloną słuchawkę w nadzieji że Piszczek nie śpi, bądź obudzi się na dźwięk telefonu. Po czterech sygnałach usłyszała zaspany głos Łukasza.
-Łukasz... - zaczęła łamiących głosem - przyjdź tutaj, nie chcę być tutaj sama, pomóż mi...
-Gdzie jesteś?
-W parku, niedaleko tego klubu, nie wiem jak on się nazywa, nie chcę tutaj siedzieć sama, przyjdź.
-Nie ruszaj się stamtąd, zaraz będę - powiedział szybko i równie szybko się rozłączył.
Maja odłożyła telefon, podkuliła nogi, ukrywając twarz, była ogromnie zmęczona, oczy mimowolnie się zamykały, marzyła żeby znaleźć się w swoim łóżku, zasnąć i obudzić się za parę lat albo nawet wcale.
Nie wiedziała nawet kiedy minęło te kilkanaście minut w których Piszczek zdążył ją znaleźć, spostrzegła znajomą sylwetkę zbliżającą się w jej kierunku, ogromnie ucieszyła się na widok piłkarza, który od razu po podejściu bliżej okrył ją swoją bluzą i wziął na ręce, kierując się w stronę drogi powrotnej do domu a Maja przysypiała  tuląc się do jego torsu. Po około 15 minutach znajdowali się już w mieszkaniu, Piszczek zaniósł dziewczynę do jej pokoju gdzie położył na łóżku, okrywając kocem, sam położył się tuż obok niej, aby mógł czuwać czy aby na pewno wszystko z nią w porządku.
-Miłość to totalne dno - powiedziała cicho Majka. - Jest bezcelowa, bolesna i przereklamowana, nie uważasz tak?
-Mniej więcej - odparł Łukasz.
-To dobrze, że się ze mną zgadzasz... ale Łukasz?
-Tak?
-Nie pozwól mi się w tobie zakochać, ale... bądź przy mnie, i opiekuj się mną...bo potrzebuje tego, potrzebuję ciebie...
-Będę przy tobie już zawsze - powiedział czule całując ją w czoło.






kurczę no ;c tak chciałam żeby ten rozdział był idealny a wyszedł taki sobie ;c
i przede wszystkim mega długi, wybaczcie  ale nie chciałam jakoś tego rozdzielać bo potem znowu bym się nie mogła zabrać za napisanie go. Mam nadzieję że wam się spodoba i że w ogóle nie zaśniecie jakoś w połowie czytania czy coś xd  no i standardowo wybaczcie za błędy, literówki itp ale nie chce mi się tego czytać znów.
Co do następnego rozdziału to nie jestem w stanie przewidzieć kiedy dodam bo szczerze to nie mam na niego najmniejszego pomysłu, żyję nadzieją że wena mnie dopadnie i szybko coś wymyśle.
W razie jakichkolwiek pytań zapraszam tutaj ;)
Czytajcie, komentujcie, wyrażajcie opinie ;>
pozdrawiam ;*